Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne GNIAZDO

Forum dyskusyjne WTG GNIAZDO
Teraz jest 28 mar 2024, 16:28

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 39 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 05 lis 2020, 21:25 
Offline

Dołączył(a): 21 lis 2017, 09:12
Posty: 271
Dobry wieczór.
Przy okazji dyskusji o pańszczyźnie toczących się na Forum chciałbym zainteresować całkiem współczesnym jej odbiorem. To film o zespole R.U.T.A. Projekt w którym biorą udział muzycy wykonujący muzykę ludową, weterani punk rocka oraz muzycy z Białorusi i z Ukrainy. Gorąco zachęcam do obejrzenia (na żywo siła przekazu jest zwielokrotniona):

https://ninateka.pl/film/piesn-buntu

By uniknąć nieporozumień i odniesień współczesnych - film został zrealizowany przez TVP w roku 2012. Jak widać niektóre sprawy są nadal aktualne.
Pozdrawiam - Leszek Wojciechowski.

_________________
@margallus
Poszukiwani:
Roch Chudzyński (Chudziński) - Elżbieta Pruska
Casimirus Kotecki - Marianna
Antoni Mokrzycki - Teresa (Pstrokońska ?)
Józef Piotrowski - Magdalena (XVIII/XIX w.)
Bartłomiej Piotrowski - Marianna Chudzyńska (ślub).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 21 maja 2021, 20:24 
Offline

Dołączył(a): 21 lis 2017, 09:12
Posty: 271
Dobry wieczór.
Niedawno ukazało się "Chamstwo" pana Kacpra Pobłockiego. Pragnąc zachęcić do lektury umieszczam link do wywiadu z autorem:

https://weekend.gazeta.pl/weekend/7,177 ... k-nie.html

Uprzedzam, iż książka nie jest typowym opracowaniem historycznym a dziełem z pogranicza z innymi naukami społecznymi.

Pozdrawiam - Leszek Wojciechowski.

_________________
@margallus
Poszukiwani:
Roch Chudzyński (Chudziński) - Elżbieta Pruska
Casimirus Kotecki - Marianna
Antoni Mokrzycki - Teresa (Pstrokońska ?)
Józef Piotrowski - Magdalena (XVIII/XIX w.)
Bartłomiej Piotrowski - Marianna Chudzyńska (ślub).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 21 maja 2021, 21:57 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 lis 2006, 16:07
Posty: 3715
Wywiad ciekawy, facet pewnie zna się na swojej działce, ale całość razi płycizną modnego obecnie paradygmatu w naukach społecznych. No i ten passus "chłop nie był religijny, bo ksiądz w kościele mówił po łacinie" :lol:

Jednak zrozumienie dawnych czasów dane jest tym, którzy mają szersze spojrzenie, a nie tylko sprawnie poruszają się w antypatriarchalnej narracji.

_________________
Łukasz Bielecki

...et Marcus genuit Lucam. Lucas autem genuit Ignatium.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 22 maja 2021, 17:37 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 gru 2006, 13:12
Posty: 245
Lokalizacja: Wójcin nad jeziorem Wójcińskim
Mówiąc krótko, książka jest politpoprawną agitką umiejscowioną poza uwarunkowaniami historycznymi, geograficznymi, społecznymi.
Najpierw może proponuję przeczytać jakiś mały konkret.
https://www.salon24.pl/u/eska/612354,po ... nszczyznie


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 22 maja 2021, 18:46 
Offline

Dołączył(a): 21 lis 2017, 09:12
Posty: 271
Kolaczek54 napisał(a):
Mówiąc krótko, książka jest politpoprawną agitką umiejscowioną poza uwarunkowaniami historycznymi, geograficznymi, społecznymi.
Najpierw może proponuję przeczytać jakiś mały konkret.
https://www.salon24.pl/u/eska/612354,po ... nszczyznie


Dobry wieczór.

Mam pytanie - czy przeczytała pani tę książkę czy tylko o niej wyrobiła sobie opinię ?

Pozdrawiam - Leszek Wojciechowski.

_________________
@margallus
Poszukiwani:
Roch Chudzyński (Chudziński) - Elżbieta Pruska
Casimirus Kotecki - Marianna
Antoni Mokrzycki - Teresa (Pstrokońska ?)
Józef Piotrowski - Magdalena (XVIII/XIX w.)
Bartłomiej Piotrowski - Marianna Chudzyńska (ślub).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 cze 2021, 08:46 
Offline

Dołączył(a): 21 lis 2017, 09:12
Posty: 271
Dzień dobry.
Niedawno wyszła książka dr hab. Adama Leszczyńskiego "Ludowa historia Polski. Historia wyzysku i oporu. Mitologia panowania". Moim zdaniem warta przeczytania. Dodam, iż okres poddany badaniom przez autora kończy się w 1989 r.

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4939197 ... ria-polski

Pozdrawiam - Leszek Wojciechowski.

_________________
@margallus
Poszukiwani:
Roch Chudzyński (Chudziński) - Elżbieta Pruska
Casimirus Kotecki - Marianna
Antoni Mokrzycki - Teresa (Pstrokońska ?)
Józef Piotrowski - Magdalena (XVIII/XIX w.)
Bartłomiej Piotrowski - Marianna Chudzyńska (ślub).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 11 sie 2021, 10:03 
Offline

Dołączył(a): 21 lis 2017, 09:12
Posty: 271
Dzień dobry.
Ukazała się kolejna książka dotycząca pańszczyzny: Kamil Janicki "Pańszczyzna. Historia prawdziwa polskiego niewolnictwa". Niestety, nie mogę odnieść się do niej gdyż przesyłka znajduje się jeszcze w drodze.

https://wydawnictwopoznanskie.pl/produk ... wolnictwa/

Pozdrawiam - Leszek Wojciechowski.

_________________
@margallus
Poszukiwani:
Roch Chudzyński (Chudziński) - Elżbieta Pruska
Casimirus Kotecki - Marianna
Antoni Mokrzycki - Teresa (Pstrokońska ?)
Józef Piotrowski - Magdalena (XVIII/XIX w.)
Bartłomiej Piotrowski - Marianna Chudzyńska (ślub).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 11 sie 2021, 15:16 
Offline

Dołączył(a): 27 lut 2010, 13:15
Posty: 1008
Panie Leszku

Obie pozycje także przeczytam ,bo od dawna mnie pasjonuje .
Dziwny jest próg czasowy rok 1989 bo przecież od tego roku w Polsce zaczął się "Dziki kapitalizm " i rządy liberalne czyli rynek pracodawcy .
Sam zbieram materiały do pewnej publikacji o wyzysku pracy umysłowej od 1945 roku .
Cieszę się ,że ktoś podjął temat polskiego niewolnictwa i do kiedy to trwało .No chyba jeszcze po 1918 roku także .
Pasjonujące .

Ja zacząłem od innej książki z tego tematu " Bękarty pańszczyzny " Rauszera .

Pozdrawiam

ps

No i główna pozycja " Chamstwo " Pobłockiego -chyba biblia niewolnictwa .


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 12 sie 2021, 09:10 
Offline

Dołączył(a): 21 lis 2017, 09:12
Posty: 271
Kubuś napisał(a):
Panie Leszku

Obie pozycje także przeczytam ,bo od dawna mnie pasjonuje .
Dziwny jest próg czasowy rok 1989 bo przecież od tego roku w Polsce zaczął się "Dziki kapitalizm " i rządy liberalne czyli rynek pracodawcy .
Sam zbieram materiały do pewnej publikacji o wyzysku pracy umysłowej od 1945 roku .
Cieszę się ,że ktoś podjął temat polskiego niewolnictwa i do kiedy to trwało .No chyba jeszcze po 1918 roku także .
Pasjonujące .

Ja zacząłem od innej książki z tego tematu " Bękarty pańszczyzny " Rauszera .

Pozdrawiam

ps

No i główna pozycja " Chamstwo " Pobłockiego -chyba biblia niewolnictwa .


Dzień dobry.
Przed tymi wszystkimi pozycjami też przeczytałem "Bękarty pańszczyzny". W tym wysypie tytułów zapomniałem ich umieścić. Należy się cieszyć bo latami sprawą pańszczyzny posługiwano się politycznie a badań było niewiele.
Wybrał Pan bardzo interesujący temat do badań. Z tego co się orientuję to chyba jeszcze nikt się tym nie zajmował. Życzę powodzenia w poszukiwaniach !
Pozdrawiam - Leszek Wojciechowski.

_________________
@margallus
Poszukiwani:
Roch Chudzyński (Chudziński) - Elżbieta Pruska
Casimirus Kotecki - Marianna
Antoni Mokrzycki - Teresa (Pstrokońska ?)
Józef Piotrowski - Magdalena (XVIII/XIX w.)
Bartłomiej Piotrowski - Marianna Chudzyńska (ślub).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 12 sie 2021, 10:40 
Offline

Dołączył(a): 27 lut 2010, 13:15
Posty: 1008
Dzięki za życzenia .

Ja zacząłem zainteresowanie niewolnictwem polskim od książek o Jakubie Szeli .

Ale moje zaintersowanie wynika z własnych prywatnych przeżyć w dziedzinie niewolnictwa inetelektualnego i to obecnego .
Mam taki nietypowy zawód bo jestem wynalazcą .
Dzisiaj mamy wielkich kapitalistów , a polscy kapitaliści i ich wyzysk jest sławny na Świecie .
To nie Geitz i nie Musk to światowi potentaci ale Polacy najbogatszy człowiek Świata Antoni Jaroszewicz .

Radzieccy władcy powstali na bazie bogactwa z uzbrojenia ,ropy ,bogactw naturalnych Uranu ,Litu .
Polscy z pracy niewolniczej Polaków .

Magnaci tak uwielbiani przez genealogów .

Rzeź Wołyńska w opracowaniach naukowców ma dokładnie takie samo podłoże .Wołyń to było niewolnicza praca na rzecz bezwzględnych Magnatów polskich .
Ludobójstwo wołyńskie jest dokładnie takie samo jak w Powstaniu Jakuba Szeli .
Książki naukowe pokazują pewien schemat .
I to w XX wieku .
A my się wstawiamy za czarnych niewolników z Afryki .
A tu cenntrum Europy
Sądzę ,że wkraczamy w czarną postawę państwowosci polskiej opartej ma niewolnictwie .
To undergrud.

=====================================

Ja dopiero teraz zrozumiałem dlaczego polski Sejm cztery razy tak panicznie nie chciał aby przetłumaczono Chronika Polonarum Maćka Miechowity .
I do dzisiaj nikt te Kroniki nie przetłumaczy .
Pozdrawiam

========================================

Synonim czasów współczesnych to Zamek w Stobnicy .Magnaci uprzedni takich nie mieli .A już są plany większych zamków od Malborka
PO 770 miliardach Oiro pozyczek dla polskich kapitalistów takich zamków powstanie 100.
Ale obronność Kraju sie zwiększy .
To tak dla żartu ale smutnego.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 sie 2021, 09:25 
Offline

Dołączył(a): 21 lis 2017, 09:12
Posty: 271
Kubuś napisał(a):
Dzięki za życzenia .

Ja zacząłem zainteresowanie niewolnictwem polskim od książek o Jakubie Szeli .

Ale moje zaintersowanie wynika z własnych prywatnych przeżyć w dziedzinie niewolnictwa inetelektualnego i to obecnego .
Mam taki nietypowy zawód bo jestem wynalazcą .
Dzisiaj mamy wielkich kapitalistów , a polscy kapitaliści i ich wyzysk jest sławny na Świecie .
To nie Geitz i nie Musk to światowi potentaci ale Polacy najbogatszy człowiek Świata Antoni Jaroszewicz .

Radzieccy władcy powstali na bazie bogactwa z uzbrojenia ,ropy ,bogactw naturalnych Uranu ,Litu .
Polscy z pracy niewolniczej Polaków .

Magnaci tak uwielbiani przez genealogów .

Rzeź Wołyńska w opracowaniach naukowców ma dokładnie takie samo podłoże .Wołyń to było niewolnicza praca na rzecz bezwzględnych Magnatów polskich .
Ludobójstwo wołyńskie jest dokładnie takie samo jak w Powstaniu Jakuba Szeli .
Książki naukowe pokazują pewien schemat .
I to w XX wieku .
A my się wstawiamy za czarnych niewolników z Afryki .
A tu cenntrum Europy
Sądzę ,że wkraczamy w czarną postawę państwowosci polskiej opartej ma niewolnictwie .
To undergrud.

=====================================

Ja dopiero teraz zrozumiałem dlaczego polski Sejm cztery razy tak panicznie nie chciał aby przetłumaczono Chronika Polonarum Maćka Miechowity .
I do dzisiaj nikt te Kroniki nie przetłumaczy .
Pozdrawiam

========================================

Synonim czasów współczesnych to Zamek w Stobnicy .Magnaci uprzedni takich nie mieli .A już są plany większych zamków od Malborka
PO 770 miliardach Oiro pozyczek dla polskich kapitalistów takich zamków powstanie 100.
Ale obronność Kraju sie zwiększy .
To tak dla żartu ale smutnego.


Dzień dobry.
Historia związana z pańszczyzną jest tym bardziej straszna, że została zniesiona przez zaborców. Rodzime elity polityczne jakoś się na to nie zdecydowały.
Zaskakujące jest to też, iż pomimo skali ucisku pańszczyźnianego, wygenerowane w ten sposób zyski nie przełożyły się na jakiś skok czy postęp technologiczny, cywilizacyjny. Na podstawie tak chętnie cytowanego przez obrońców pańszczyzny stanu posiadania kmiecia ze Słabomierza (połowa XVI wieku) z "Oksfordzkiej historii unii polsko-litewskiej" to w zestawieniu z opisami stanu posiadania chłopskiego zawartego w lustracjach z czasów późniejszych - można zauważyć regres cywilizacyjny. Jednoznacznie.
Pozdrawiam - Leszek Wojciechowski.

_________________
@margallus
Poszukiwani:
Roch Chudzyński (Chudziński) - Elżbieta Pruska
Casimirus Kotecki - Marianna
Antoni Mokrzycki - Teresa (Pstrokońska ?)
Józef Piotrowski - Magdalena (XVIII/XIX w.)
Bartłomiej Piotrowski - Marianna Chudzyńska (ślub).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 sie 2021, 09:25 
Offline

Dołączył(a): 21 lis 2017, 09:12
Posty: 271
Kubuś napisał(a):
Dzięki za życzenia .

Ja zacząłem zainteresowanie niewolnictwem polskim od książek o Jakubie Szeli .

Ale moje zaintersowanie wynika z własnych prywatnych przeżyć w dziedzinie niewolnictwa inetelektualnego i to obecnego .
Mam taki nietypowy zawód bo jestem wynalazcą .
Dzisiaj mamy wielkich kapitalistów , a polscy kapitaliści i ich wyzysk jest sławny na Świecie .
To nie Geitz i nie Musk to światowi potentaci ale Polacy najbogatszy człowiek Świata Antoni Jaroszewicz .

Radzieccy władcy powstali na bazie bogactwa z uzbrojenia ,ropy ,bogactw naturalnych Uranu ,Litu .
Polscy z pracy niewolniczej Polaków .

Magnaci tak uwielbiani przez genealogów .

Rzeź Wołyńska w opracowaniach naukowców ma dokładnie takie samo podłoże .Wołyń to było niewolnicza praca na rzecz bezwzględnych Magnatów polskich .
Ludobójstwo wołyńskie jest dokładnie takie samo jak w Powstaniu Jakuba Szeli .
Książki naukowe pokazują pewien schemat .
I to w XX wieku .
A my się wstawiamy za czarnych niewolników z Afryki .
A tu cenntrum Europy
Sądzę ,że wkraczamy w czarną postawę państwowosci polskiej opartej ma niewolnictwie .
To undergrud.

=====================================

Ja dopiero teraz zrozumiałem dlaczego polski Sejm cztery razy tak panicznie nie chciał aby przetłumaczono Chronika Polonarum Maćka Miechowity .
I do dzisiaj nikt te Kroniki nie przetłumaczy .
Pozdrawiam

========================================

Synonim czasów współczesnych to Zamek w Stobnicy .Magnaci uprzedni takich nie mieli .A już są plany większych zamków od Malborka
PO 770 miliardach Oiro pozyczek dla polskich kapitalistów takich zamków powstanie 100.
Ale obronność Kraju sie zwiększy .
To tak dla żartu ale smutnego.


Dzień dobry.
Historia związana z pańszczyzną jest tym bardziej straszna, że została zniesiona przez zaborców. Rodzime elity polityczne jakoś się na to nie zdecydowały.
Zaskakujące jest to też, iż pomimo skali ucisku pańszczyźnianego, wygenerowane w ten sposób zyski nie przełożyły się na jakiś skok czy postęp technologiczny, cywilizacyjny. Na podstawie tak chętnie cytowanego przez obrońców pańszczyzny stanu posiadania kmiecia ze Słabomierza (połowa XVI wieku) z "Oksfordzkiej historii unii polsko-litewskiej" to w zestawieniu z opisami stanu posiadania chłopskiego zawartego w lustracjach z czasów późniejszych - można zauważyć regres cywilizacyjny. Jednoznacznie.
Pozdrawiam - Leszek Wojciechowski.

_________________
@margallus
Poszukiwani:
Roch Chudzyński (Chudziński) - Elżbieta Pruska
Casimirus Kotecki - Marianna
Antoni Mokrzycki - Teresa (Pstrokońska ?)
Józef Piotrowski - Magdalena (XVIII/XIX w.)
Bartłomiej Piotrowski - Marianna Chudzyńska (ślub).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 sie 2021, 09:28 
Offline

Dołączył(a): 21 lis 2017, 09:12
Posty: 271
Dzień dobry.
Publikacja z dnia wczorajszego:

https://www.onet.pl/turystyka/onetpodro ... q,07640b54

Pozdrawiam - Leszek Wojciechowski.

_________________
@margallus
Poszukiwani:
Roch Chudzyński (Chudziński) - Elżbieta Pruska
Casimirus Kotecki - Marianna
Antoni Mokrzycki - Teresa (Pstrokońska ?)
Józef Piotrowski - Magdalena (XVIII/XIX w.)
Bartłomiej Piotrowski - Marianna Chudzyńska (ślub).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 sie 2021, 10:37 
Offline

Dołączył(a): 27 lut 2010, 13:15
Posty: 1008
Historia związana z pańszczyzną jest tym bardziej straszna, że została zniesiona przez zaborców. Rodzime elity polityczne jakoś się na to nie zdecydowały.
=============================================

Samo gęste .
Polska to jedyny taki Kraj największego absurdu w Świecie .
Niejaki Norman Davies na polskim absurdzie dorobił się wielkiego majątku .
Jego arcydzieło Boże Igrzyska to najbardziej popularna książka historyczna w Świecie wydana w astronomicznym nakładzie .

Norman ma co robić do końca życia jak opisze współczesną historię Polski .
======================================================
z takich śmiesznostek

Dzieciom zawsze opowiadam jaki w Polsce jest absurd powszechny to jak popularna piosenka o zdradzie przedmałżeńskiej,małżeńskim trójkącie Bermudzkim "Windą do Nieba " Zespołu Dwa plus Jeden

...... jest najbardziej popularną piosenką weselną w POlsce i grana na wszystkich weselach .

Kafka by tego nie wymyślił.

Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 sie 2021, 11:52 
Offline

Dołączył(a): 27 lut 2010, 13:15
Posty: 1008
Opis jak czasy się zmieniają a niewolnicze praktyki nie.

Polskie prawo czyli Ustawa o Właśności gospodarczej mówi tak w paragrafie :

Jeżeli wynakazca wynajdzie cokolwiek w czasie pracy w zakąłdzie pracy to jest myśl jest własnośćią Pana czyli Kapitalisty .
Musi w Sądzie udowodnić ,ze wymyślił to w domu .
Aby zarabiać na wynalazkach musiałem zwolnić się od Pana aby na własnych rachunek robic to co lubię .
Pracy rąk juz nie ma ale praca umysłowa jest .
I niewolnictwo nadal
Trzeba nowego zaborcy .

Pozdrawiam
O tych dysonansach prawnych pisze pracę.
Smutny jest los wynalazców w Polsce .


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 01 wrz 2021, 11:57 
Offline

Dołączył(a): 21 lis 2017, 09:12
Posty: 271
Dzień dobry.
Pragnę zaprezentować książkę autorstwa prof. Janusza Deresiewicza (https://pl.wikipedia.org/wiki/Janusz_Deresiewicz) "Handel chłopami w dawnej Rzeczypospolitej". Została ona wydana w roku 1958 - nie występują w niej jednak współczesne ówcześnie odniesienia ideologiczne. Jest ona oparta na księgach grodzkich z województw wielkopolskich i poza nielicznymi odniesieniami dotyczy wyłącznie transakcji z tego regionu. Przy dużej dozie szczęścia (w sumie mocno wątpliwego) można odszukać tam swoich przodków. Nie wiem jaka jest dostępność tej pozycji, ja ją znalazłem w lokalnej bibliotece miejskiej.
W książce znajdują się odpowiedzi na wiele kwestii, np. kto handlował chłopami pańszczyźnianymi ? Handlowali wszyscy, którzy ich posiadali. Od króla po kilku współwłaścicieli jednego chłopa. Szlachta (przede wszystkim), miasta (jeśli posiadały majątki ziemskie) jak i duchowieństwo (biskupi, proboszczowie, klasztory męskie oraz żeńskie).
Pozdrawiam - Leszek Wojciechowski.

_________________
@margallus
Poszukiwani:
Roch Chudzyński (Chudziński) - Elżbieta Pruska
Casimirus Kotecki - Marianna
Antoni Mokrzycki - Teresa (Pstrokońska ?)
Józef Piotrowski - Magdalena (XVIII/XIX w.)
Bartłomiej Piotrowski - Marianna Chudzyńska (ślub).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 01 wrz 2021, 17:21 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 lis 2006, 16:07
Posty: 3715
Rozliczeń z pańszczyzną ciąg dalszy.

https://next.gazeta.pl/next/7,151003,27 ... i-nie.html

_________________
Łukasz Bielecki

...et Marcus genuit Lucam. Lucas autem genuit Ignatium.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 06 sty 2022, 14:37 
Offline

Dołączył(a): 21 lis 2017, 09:12
Posty: 271
Titas napisał(a):
Dzień dobry.
Pragnę zaprezentować książkę autorstwa prof. Janusza Deresiewicza (https://pl.wikipedia.org/wiki/Janusz_Deresiewicz) "Handel chłopami w dawnej Rzeczypospolitej". Została ona wydana w roku 1958 - nie występują w niej jednak współczesne ówcześnie odniesienia ideologiczne. Jest ona oparta na księgach grodzkich z województw wielkopolskich i poza nielicznymi odniesieniami dotyczy wyłącznie transakcji z tego regionu. Przy dużej dozie szczęścia (w sumie mocno wątpliwego) można odszukać tam swoich przodków. Nie wiem jaka jest dostępność tej pozycji, ja ją znalazłem w lokalnej bibliotece miejskiej.
W książce znajdują się odpowiedzi na wiele kwestii, np. kto handlował chłopami pańszczyźnianymi ? Handlowali wszyscy, którzy ich posiadali. Od króla po kilku współwłaścicieli jednego chłopa. Szlachta (przede wszystkim), miasta (jeśli posiadały majątki ziemskie) jak i duchowieństwo (biskupi, proboszczowie, klasztory męskie oraz żeńskie).
Pozdrawiam - Leszek Wojciechowski.


Dzień dobry.
Przed paroma dniami zorientowałem się, że rok po wyżej przytoczonym wyszło kolejne opracowanie prof. Janusza Deresiewicza "Transakcje chłopami w Rzeczypospolitej szlacheckiej" (1959 r.). Jest to opatrzony przedmową zbiór dokumentów sądowych (oczywiście samych tekstów) z województw wielkopolskich co się jednak kłóci z tytyłem. Zawiera on 747 transakcji ułożonych chronologicznie i geograficznie (wg województw i powiatów). Dokumenty spisane po łacinie nie zawierają tłumaczeń. Każdy wypis zaopatrzony jest we współczesny nagłówek autorstwa profesora, zawierający dane stron i "przedmiotu" transakcji. Dla przykładu przytoczę kilka z opisów:
29. Poznań 1624 / Stanisław Słomkowski daje Agnieszce Tworzyńskiej Andrzeja Kanię ze wsi Ostrowo, ale zatrzymuje jego dzieci obojga płci.
51. Poznań 1686 / Władysław Skoroszewski sprzedaje księdzu Aleksandrowi Koszonowskiemu, kustoszowi poznańskiemu, Jana Michałka ze wsi Witkowice za 200 złp.
60. Poznań 1719 / Bogusław Karczewski obiecuje dać Chryzostomowi Jezierskiemu wychowankę Dorotę razem z innymi świadczeniami.
277. Kalisz 1595 / Bracia Borzysławscy dają Krzysztofowi Szyszkowskiemu rodzeństwo Szarych ze wsi Bukowina z inwentarzem żywym.
289. Kalisz 1620 / Janusz Zaremba daje powtórnie Jerzemu Złotnickiemu Marcina z żoną. Dzieci pozostały przy dawnym dziedzicu. Transakcję zabezpieczono kaucją 12 grzywien.
444. Pyzdry 1778 / Stanisław Bardzki dał Grzegorzowi Józefowi Kołudzkiemu dziewczynę, w zamian z co Kołudzki zobowiązuje się dać Bardzkiemu dziewczynę, jaką ten sobie wybierze.
517. Konin 1722 / Maciej Sokolnicki daje Maciejowi Mierzewskiemu dwóch chłopców Joskę i Banacha. Mierzewski zwraca Sokolnickiemu ich ojca Wojtka, poddanego ze wsi Bielejewo. Tenże ojciec ma prawo wziąć z sobą trzeciego, młodszego, syna.
554. Gniezno 1599 / Jakub Buszkowski daje Stanisławowi Grzymisławskiemu poddanych ze wsi Bojanice z wyłączeniem Jana Kozła, którego dzieci zostały jednak oddane innemu właścicielowi.

"Inne świadczenia" odnoszą się do dodatków materialnych.
Oczywiście określenie "dziecko" odnosić się może do osoby pełnoletniej.

Lekturę tego opracowania gorąco polecam osobom, które krytykę systemu pańszczyźnianego uważają za "tanią komunistyczną agitkę".
Pozdrawiam - Leszek Wojciechowski.

_________________
@margallus
Poszukiwani:
Roch Chudzyński (Chudziński) - Elżbieta Pruska
Casimirus Kotecki - Marianna
Antoni Mokrzycki - Teresa (Pstrokońska ?)
Józef Piotrowski - Magdalena (XVIII/XIX w.)
Bartłomiej Piotrowski - Marianna Chudzyńska (ślub).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 07 sty 2022, 15:47 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 08 lip 2013, 23:08
Posty: 1200
"...w województwach wielkopolskich"... - taki wąski zakres?
Dlaczego nie także we wschodnich magnackich fortunach na Litwie, na Rusi?...

A jak to wyglądało w Carstwie Moskiewskim, w Księstwie Pruskim, w królestwach i księstwach Cesarstwa Rzymskiego, w tym w księstwach niemieckich, jak w Brytanii...?

A jak poza Europą?

I - jak w tym samym czasie, a jak w różnych okresach?

Jeśli nie ma porównania, to funta kłaków warte takie "dzieła" :/

_________________
- Krystyna


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 05 mar 2022, 23:26 
Offline

Dołączył(a): 22 lut 2022, 14:05
Posty: 252
W wydanej przez paryski instytut literacki już w 1987 roku książce „Polacy na Ukrainie, 1831-1863: szlachta polska na Wołyniu Podolu i Kijowszczyźnie” Daniel Beauvois napisał:
Stosunki między Polakiem i Ukraińcem przypominały najczęściej stosunki między panem i niewolnikiem. W omawianym przez nas okresie pisarz J. I. Kraszewski był jednym z nielicznych – jeśli nie jedynym – który potrafił napiętnować sposób traktowania chłopów przez swoich rodaków i pokazać, że nadużycia, które spowodowały wybuch wojen kozackich w wieku XVII i rzezie w połowie XVIII, pogłębiły się jeszcze bardziej w XIX wieku”.

To tyle w temacie jak wyglądało to poza Wielkopolską. W istocie była to kolonizacja tych ziem.

_________________

- Kamil


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 07 mar 2022, 01:40 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 08 lip 2013, 23:08
Posty: 1200
kafi napisał(a):
...
To tyle w temacie jak wyglądało to poza Wielkopolską. ..

Tyle?
Ma wystarczyć na diagnozę?


Skoro mowa o Rusi i Ukrainie:
Źródeł nie ma dużo, ale chcący znajdzie.
Warto się trochę postarać i sprawdzić, do kogo należały dobra na Rusi Czerwonej, na Wołyniu, Podolu, Kijowszczyźnie.
Jakim tam areałem (jednostkowo i w sumie) władali Polacy?

A jakież to rody: Ostrogscy, Zasławscy, Sanguszkowie, Zbarascy, Wiśniowieccy, Montowty, Czartoryscy, Siemaszki, Czetwertyńscy i wiele, wiele, całe mnóstwo im podobnych, nie licząc drobniejszych?
Ruskie bądź litewsko-ruskie!
Domena Ostrogskich to faktycznie "państwo w państwie".

Proszę zbadać, jak to tam, u nich, wyglądało.
Aktywność państwowa, relacje lokalne, gospodarność, stosunki społeczne...

_________________
- Krystyna


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 07 mar 2022, 02:54 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 08 lip 2013, 23:08
Posty: 1200
.
Ruś w Rzeczypospolitej.
Ciekawy dwugłos:
Україна і Польща в ранньомодерний час. Олексій Сокирко і Віталій Михайловський. Діалоги про
https://www.youtube.com/watch?v=GYXFbumVeYg
po ukraińsku
.

_________________
- Krystyna


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 07 mar 2022, 09:10 
Offline

Dołączył(a): 22 lut 2022, 14:05
Posty: 252
To nie jest wątek o rodach utytułowanych, tylko o relacjach między ziemianami a chłopami. Lokalna szlachta pochodzenia ruskiego dość szybko się polonizowała (z kilku z wymienionych rodów pochodzili najwyżsi dostojnicy państwowi, a nawet król), tymczasem lud cierpiał niedolę. Według obliczeń Daniela Beauvois, już w czasach rozbiorów około miliona Ukraińców znajdowało się w posiadaniu siedmiu tysięcy ziemian, z których 200 najbogatszych magnatów posiadało aż pół miliona dusz. Czy to była ta "gospodarność"?

I nie zgodzę się, że porównania są niezbędne. Tak jak nie każde opracowanie o niewolnictwie w USA musi opisywać całą historię niewolnictwa w dziejach ludzkości, bo wystarczą relacje i dokumenty by ocenić zjawisko, jego skalę i zakres. Wracając do Polski: fakty przytoczone przez prof. Deresiewicza są faktami, tu nie trzeba komentarza. Handel ludźmi jest handlem ludźmi i nie muszę osadzać go w kontekście by uznać za proceder wyjątkowo odrażający.

_________________

- Kamil


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 07 mar 2022, 11:02 
Offline

Dołączył(a): 21 lis 2017, 09:12
Posty: 271
Dzień dobry.
Właśnie zorientowałem się, że podany przeze mnie link do filmu "Pieśń buntu" już nie działa. Podaję inny:

https://www.cda.pl/video/26793027a

Pozdrawiam - Leszek Wojciechowski.

_________________
@margallus
Poszukiwani:
Roch Chudzyński (Chudziński) - Elżbieta Pruska
Casimirus Kotecki - Marianna
Antoni Mokrzycki - Teresa (Pstrokońska ?)
Józef Piotrowski - Magdalena (XVIII/XIX w.)
Bartłomiej Piotrowski - Marianna Chudzyńska (ślub).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 07 mar 2022, 11:26 
Offline

Dołączył(a): 21 lis 2017, 09:12
Posty: 271
kafi napisał(a):
W wydanej przez paryski instytut literacki już w 1987 roku książce „Polacy na Ukrainie, 1831-1863: szlachta polska na Wołyniu Podolu i Kijowszczyźnie” Daniel Beauvois napisał:
Stosunki między Polakiem i Ukraińcem przypominały najczęściej stosunki między panem i niewolnikiem. W omawianym przez nas okresie pisarz J. I. Kraszewski był jednym z nielicznych – jeśli nie jedynym – który potrafił napiętnować sposób traktowania chłopów przez swoich rodaków i pokazać, że nadużycia, które spowodowały wybuch wojen kozackich w wieku XVII i rzezie w połowie XVIII, pogłębiły się jeszcze bardziej w XIX wieku”.

To tyle w temacie jak wyglądało to poza Wielkopolską. W istocie była to kolonizacja tych ziem.


Dzień dobry.
Powstania kozackie - co bardzo zaskakujące - mają swoje odniesienie również w Wielkopolsce.
W 1651 r. miało miejsce powstanie chłopskie w Królikowie, pod dowództwem Piotra Grzybowskiego.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kr%C3%B3lik%C3%B3w

W jednej z nowych publikacji dotyczących zagadnienia pańszczyzny zawarta jest informacja, iż Piotr Grzybowski był emisariuszem Bohdana Chmielnickiego. Niestety, odnośnik w przypisie wskazywał na publikację, do której nie mogłem dotrzeć. Być może pozostaje jedynie próba nawiązania kontaktu z autorem.
Pozdrawiam - Leszek Wojciechowski.

_________________
@margallus
Poszukiwani:
Roch Chudzyński (Chudziński) - Elżbieta Pruska
Casimirus Kotecki - Marianna
Antoni Mokrzycki - Teresa (Pstrokońska ?)
Józef Piotrowski - Magdalena (XVIII/XIX w.)
Bartłomiej Piotrowski - Marianna Chudzyńska (ślub).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 07 mar 2022, 15:43 
Offline

Dołączył(a): 22 lut 2022, 14:05
Posty: 252
@Leszek Wojciechowski

Bardzo dziękuję za ostatni post. Powstanie Chmielnickiego, powstanie Kostki-Napierskiego, powstanie na Podhalu, a najbardziej rabacja galicyjska są obecne w świadomości społecznej (mniej lub bardziej, ma się rozumieć) i wciąż się do nich wraca w dyskusjach i sztuce (wspomnę chociażby "Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli" Radka Raka, która otrzymała nagrodę Nike 2020). Powstanie w Królikowie jest niestety niemal całkiem zapomniane.

Na wikipedii znalazłem jeszcze ten wpis:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Powstanie ... ers%C3%B3w
Zdumiewa, że cytowane publikacje to przewodniki turystyczno-krajoznawcze, krótkie wzmianki w internecie i linki do nieistniejących już stron.

Jedynym naukowym opracowaniem na ten temat (choć nie monograficznym), do którego udało mi się dotrzeć jest artykuł prof.Władysława Czaplińskiego "Ruchy ludowe w roku 1651":
https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Prz ... s64-90.pdf

Można wyrobić sobie zdanie, czy Grzybowski był emisariuszem Chmielnickiego. Jeżeli nawet tak, to nie tylko ten fakt był zarzewiem powstania. Opat cysterski Jan Zapolski potrzebując środków na budowę nowego kościoła postanowił "sięgnąć do rezerw" i obciążyć chłopów nowymi daninami. Ile tego typu wydarzeń było w historii Rzeczpospolitej (choć oczywiście tylko nieliczne zakończyły się buntem czy zbrojnymi wystąpieniami) można się tylko domyślać.

Warto więc, żeby Wielkopolanie pamiętali o tej chłopskiej wojnie i zwiedzając opactwo w Lądzie mieli świadomość kto był prawdziwym fundatorem zabytku, którego budowa okupiona była wyzyskiem i katorżniczą pracą.

_________________

- Kamil


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 mar 2022, 03:33 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 08 lip 2013, 23:08
Posty: 1200
kafi napisał(a):
... Według obliczeń Daniela Beauvois, już w czasach rozbiorów około miliona Ukraińców znajdowało się w posiadaniu siedmiu tysięcy ziemian, z których 200 najbogatszych magnatów posiadało aż pół miliona dusz. ...

Do obliczeń, do wyboru źródeł i do wyraźnych, osobistych uprzedzeń Daniela Beauvois odniósł się autor recenzji jego pracy "Ziemianie polscy na Wołyniu...". Tadeusz Epsztein wykazał pominięcie przez Beauvois ważnych źródeł i powierzchowność wniosków. Recenzja ta jeszcze wczoraj była dostępna tutaj - https://rcin.org.pl/dlibra/doccontent?id=2485 ; dziś jest tam informacja o "aktualizacji oprogramowania" i tekstu recenzji nie ma. Taki traf!
Swoją drogą ciekawe, że Beauvois, tak bardzo zafascynowany rosyjskością i ukraińskością, badał polskie wątki na Kresach. Dla okresu 1831-1863 ważni byli dla niego ziemianie polscy, a nie ruscy czy rosyjscy, choć wiadomo, że w tym czasie rosła własność rosyjska na tych terenach.
Nie wydaje mi się, aby prace Beauvois były rzetelnym opisem rzeczywistości tamtych terenów. Autor ten jest wyraźnie stronniczy; trudno też nazwać go historykiem, choć tak jest tu i ówdzie prezentowany.

_________________
- Krystyna


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 mar 2022, 09:47 
Offline

Dołączył(a): 22 mar 2014, 19:16
Posty: 400
Lokalizacja: Puszczykowo
Krystyna z Kujaw napisał(a):
kafi napisał(a):
... Recenzja ta jeszcze wczoraj była dostępna tutaj - https://rcin.org.pl/dlibra/doccontent?id=2485 ; dziś jest tam informacja o "aktualizacji oprogramowania" i tekstu recenzji nie ma. Taki traf!


Link jak najbardziej działa i artykuł ten jest dostępny.

_________________
Pozdrawiam
Grzegorz

Poszukuję: Bartczak (Mchy, Sebastianowo, Nowe Miasto), Pietruszyński (Dąbrowa, Skórzewo), Filipiak (Śmiełów, Międzychód), Pawlak (Sierniki), Stachowiak (Kotusz, Karśnice, Wąbiewo), Dolata (Parzęczewo), Taciak (Sierniki), Nyczak


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 mar 2022, 10:30 
Offline

Dołączył(a): 22 lut 2022, 14:05
Posty: 252
Krystyna z Kujaw napisał(a):
Recenzja ta jeszcze wczoraj była dostępna tutaj - https://rcin.org.pl/dlibra/doccontent?id=2485 ; dziś jest tam informacja o "aktualizacji oprogramowania" i tekstu recenzji nie ma. Taki traf!
Potwierdzam, że link jest dostępny i dziękuję za podzielenie się nim. Co do osobistych uprzedzeń - pewnie wszyscy badacze i badaczki je mają. Muszę wnikliwie przeczytać tekst Tadeusza Epszteina.
Krystyna z Kujaw napisał(a):
Autor ten jest wyraźnie stronniczy; trudno też nazwać go historykiem, choć tak jest tu i ówdzie prezentowany.
A kto go tak tu i ówdzie prezentuje? Między innymi Epsztein pisząc we wspomnianej recenzji "Daniela Beauvois należy zaliczyć do grona najwybitniejszych historyków zachodnioeuropejskich zajmujących się dziejami Polski"!


Jeżeli kogoś zaś interesuje to, jak polska szlachta zdobywała kresy, niech zajrzy do książki Henryka Litwina "Napływ szlachty polskiej na Ukrainę 1569–1648". Wydana w 2000 roku pozycja bazuje na doktoracie Litwina (jemu już zarzucić, że nie jest historykiem nie można) obronionym w 1988, czyli przed nastaniem czasów burzliwej dyskusji na omawiane przez nas tematy.

Statystyki które przytacza Litwin (dla dwóch województw – bracławskiego i kijowskiego) jednoznacznie wskazują, że w latach 1569–1648 nastąpił wzrost obecności polskiej szlachty na Ukrainie wahający się od kilkunastu do kilkudziesięciu procent, przy czym najczęstsze są wzrosty między 25% a 35%. Tu oczywiście można zadać sobie pytanie, co to znaczy polskość. Możemy zakwalifikować ją jako pochodzenie etniczne (wymieniając rody wywodzące się z Rusi jako nie-polskie), ale ważna jest przecież odrębność pod względem językowym i religijnym. Jeremi Wiśniowiecki, pomimo klątwy matki, przeszedł na katolicyzm w 1632 - tak wyglądała w praktyce polonizacja miejscowej szlachty.

_________________

- Kamil


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 mar 2022, 11:33 
Offline

Dołączył(a): 21 lis 2017, 09:12
Posty: 271
kafi napisał(a):
Krystyna z Kujaw napisał(a):
Recenzja ta jeszcze wczoraj była dostępna tutaj - https://rcin.org.pl/dlibra/doccontent?id=2485 ; dziś jest tam informacja o "aktualizacji oprogramowania" i tekstu recenzji nie ma. Taki traf!
Potwierdzam, że link jest dostępny i dziękuję za podzielenie się nim. Co do osobistych uprzedzeń - pewnie wszyscy badacze i badaczki je mają. Muszę wnikliwie przeczytać tekst Tadeusza Epszteina.
Krystyna z Kujaw napisał(a):
Autor ten jest wyraźnie stronniczy; trudno też nazwać go historykiem, choć tak jest tu i ówdzie prezentowany.
A kto go tak tu i ówdzie prezentuje? Między innymi Epsztein pisząc we wspomnianej recenzji "Daniela Beauvois należy zaliczyć do grona najwybitniejszych historyków zachodnioeuropejskich zajmujących się dziejami Polski"!


Jeżeli kogoś zaś interesuje to, jak polska szlachta zdobywała kresy, niech zajrzy do książki Henryka Litwina "Napływ szlachty polskiej na Ukrainę 1569–1648". Wydana w 2000 roku pozycja bazuje na doktoracie Litwina (jemu już zarzucić, że nie jest historykiem nie można) obronionym w 1988, czyli przed nastaniem czasów burzliwej dyskusji na omawiane przez nas tematy.

Statystyki które przytacza Litwin (dla dwóch województw – bracławskiego i kijowskiego) jednoznacznie wskazują, że w latach 1569–1648 nastąpił wzrost obecności polskiej szlachty na Ukrainie wahający się od kilkunastu do kilkudziesięciu procent, przy czym najczęstsze są wzrosty między 25% a 35%. Tu oczywiście można zadać sobie pytanie, co to znaczy polskość. Możemy zakwalifikować ją jako pochodzenie etniczne (wymieniając rody wywodzące się z Rusi jako nie-polskie), ale ważna jest przecież odrębność pod względem językowym i religijnym. Jeremi Wiśniowiecki, pomimo klątwy matki, przeszedł na katolicyzm w 1632 - tak wyglądała w praktyce polonizacja miejscowej szlachty.


Kwestia narodowości i pojęcia narodu w przeszłości jest trudna.
Można oczywiście brać pod uwagę kwestię etniczności co może jedynie sprowadzić się do rodzimego języka danej osoby. Można brać też pod uwagę kwestię wyznawanej religii. Wszystko to jest mocno zwodnicze. Można oczywiście na podstawie tych kryteriów stwierdzić, iż przodkowie Jeremiego Wiśniowieckiego i poddani im chłopi byli Rusinami. Można też stwierdzić, że szlachcic z Wielkopolski był tej samej narodowości co jego chłopi pańszczyźniani gdyż mówili tym samym językiem i wyznawali tą samą religię.
Można tak opowiadać z dzisiejszej perspektywy. Wyobraźmy sobie jednak, iż rusiński chłop opowiada Wiśniowieckiem, że są jednym narodem. Wyobraźmy sobie, że wielkopolski chłop przekonuje miejscowego szlachcica, że tworzą jeden naród. Odbiorcy tych przekazów byliby szczerze zdumieni i długo nie doszliby do siebie po tych słowach.
Od kiedy istnieje naród polski jako zbiorowa tożsamość większości ? Nie sposób na to jednoznacznie odpowiedzieć. Wszystko wskazuje na drugą połowę XIX wieku i to tę bliższą końca tego wieku. Nic nie wskazuje na czasy wcześniejsze.
Co do sprawy tożsamości szlachty i chłopów w I RP to system w jakim funkcjonowali najbliższy jest apartheidowi. Dwie zamknięte grupy społeczne, który uznawały ówcześnie (właściwie uznawała to szlachta), iż są różnego pochodzenia i przysługują im z tego (m.in.) powodu różne prawa w każdym zakresie. Współczesny system państwowy podtrzymywał ten porządek (właściwie to się na nim opierał) a religia uświęcała go. Porządek taki istniał prawie wszędzie co nie zmienia jednak jego opresyjnego charakteru. Oczywiście nakładam na te relacje współczesną kalkę społeczną.
Pozdrawiam - Leszek Wojciechowski.

_________________
@margallus
Poszukiwani:
Roch Chudzyński (Chudziński) - Elżbieta Pruska
Casimirus Kotecki - Marianna
Antoni Mokrzycki - Teresa (Pstrokońska ?)
Józef Piotrowski - Magdalena (XVIII/XIX w.)
Bartłomiej Piotrowski - Marianna Chudzyńska (ślub).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 mar 2022, 11:45 
Offline

Dołączył(a): 22 lut 2022, 14:05
Posty: 252
Jak napisał Joachim Lelewel:

"Niegdy! była Polska rzecząpospolitą, której narodem była szlachta, której przewodniczył król, w której było gminowładztwo szlacheckie."

(Polska dzieje i rzeczy jej: Polska odradzaja̧ca siȩ czyli dzieje polskie od roku 1795)
https://books.google.com/books?id=aNoDAAAAYAAJ&pg=PA252


Titas napisał(a):
Porządek taki istniał prawie wszędzie co nie zmienia jednak jego opresyjnego charakteru.

W cytowanym tu już na wątku artykule z onetu
https://podroze.onet.pl/ciekawe/handel- ... ny/mdzbbhq
natknąłem się na taki cytat:

"[W Polsce] poddani są w takim samym stopniu własnością swojego pana, w jakim moją własnością jest pióro, którym kreślę te słowa" - stwierdził z kolei pewien anonimowy przybysz z Niemiec.

Nie byłem w stanie znaleźć źródła tych słów, ale jeżeli da się je potwierdzić, to skoro taki fakt dziwił cudzoziemców musiał być ku temu jakiś powód.

_________________

- Kamil


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 mar 2022, 13:53 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 08 lip 2013, 23:08
Posty: 1200
gregB napisał(a):
Link jak najbardziej działa i artykuł ten jest dostępny.

To dobrze.
W nocy był całostronicowy komunikat w j. polskim i angielskim, grubymi czcionkami czerwonymi i czarnymi. O terminie zakończenia prac nie informowano.


@ kafi
@ Titas

Dawniej w Polsce za naród uważano szlachtę. Pozostali to ludność kraju.

Współcześnie wielu uważa, że szlachta miała wyłącznie przywileje, niesłuszne przywileje i w ogóle zbyt wiele.
Czy słuszne, czy niesłuszne - można polemizować.
No, i warto zestawiać z sytuacją w innych krajach, choćby tylko europejskich.

Nagminnie zapomina się o tym, że szlachta miała przede wszystkim obowiązki.
Głównym obowiązkiem była obrona kraju i jego ludności. I nie było od tego wymówki.
Jeśli rycerz wyruszał w wojennej potrzebie, to wcześniej:
- od dzieciństwa zaprawiał się w rzemiośle wojennym,
- z własnych środków sprawić musiał sobie zbroję, ubiór, buty, broń różnego rodzaju i inne potrzebne przybory,
- z własnych środków hodował konie zdatne do służby wojennej, latami trwało ułożenie tych koni, a broń Boże nie wolno ich było sprzedawać obcym; ten proceder tworzenia sprawnego stada wymagał i pomieszczeń dla koni, i areału na wypas, i ludzi zajmujących się całą obsługą, leczeniem etc.,
- rycerz nie mógł wyruszyć sam, ale musiał mu towarzyszyć tabor (wozy z zapasową bronią, z żywnością, z furażem dla koni, z namiotem, z różnymi sprzętami etc.), a więc i ludzie, zarówno zbrojni, jak i ciury; wszystko to finansował sam,
- bitwa trwała czasem dzień, a czasem walka ciągnęła się miesiącami; dojście tam i z powrotem - tygodniami lub miesiącami, po jakich drogach?...
- gdy w bitwie poległ - wszystko stracone; gdy wzięty do niewoli np. bisurmańskiej, najczęściej torturowany, okaleczany, jeśli wyżył mógł nosić w sobie nadzieję na wykup. Dowiedziawszy się o takim losie, rodzina czyniła wysiłki dla wykupu - sprzedawano wsie i inne dobra, zaciągano pożyczki na ten cel. Po powrocie bardzo często człowiek taki w krótkim czasie umierał, lub żył jakiś czas pod opieką rodziny, niezdatny do czynnego udziału w zwykłym życiu, często "z pomieszanym umysłem".
Można te aspekty wymieniać dalej.
Rycerz/szlachcic wyruszał często z kilkorgiem zbrojnych, niekiedy wystawiał całą chorągiew.
Jeśli ktoś uchylił się od swej obronnej powinności - tracił majątek (który król przekazywał innym, obowiązkowym). Tracił też inne prawa (stanowiska, funkcje etc,), niekiedy też status.

Ten obowiązek obrony kraju dotyczył wyłącznie szlachty.
Nie obejmował pozostałych stanów.
Jeśli mieszczanie organizowali obronę, to tylko własną, w obrębie miasta. A i tak pomagały im zazwyczaj wojska koronne.


Odnośnie do obecności polskiej szlachty na Wschodzie:
napływ na Ruś Czerwoną z Kazimierzem Wielkim był naturalny, wszak był to jego spadek. Tak często zapomina się o koligacjach rodzinnych panujących rodów ruskich z polskimi. A prawo jest prawem.
Po Unii Lubelskiej - równie naturalny proces, wszakże był to jeden organizm państwowy: Rzeczpospolita.
Obszar od Podola po Dzikie Pola stał się integralną częścią Ziem Koronnych. Za wolą i aprobatą możnowładców ruskich.
Sporo szlachty mazurskiej swoje "piaski" zamieniło na żyzne ziemie Wołynia czy Podola. Zabierali coś komuś, czy kupowali? Niszczyli te ziemie, czy je urządzali? A niemało owych Mazurów rutenizowało się prędzej czy później.
Pojawiają się często zarzuty, że szlachta ruska "się polonizowała". To wina Polaków? Nie było w polityce polskiej miejsca na przymusową polonizację czy katolicyzację. Była wolność, a podobnej tolerancji religijnej nie było nigdzie w Europie. Polonizowali się, bo chcieli, sami tak wybierali. Widocznie było to atrakcyjne. Żenili się z Polkami - to źle? Kupowali majątki, które Rusini chcieli sprzedać, i powiększali swoją domenę, to źle?
Wszakże bywało też odwrotnie!


Rzeczpospolita. Jak ją na ogół postrzegają ostatnio nasi obecni wschodni sąsiedzi:
Gdy rzecz dotyczy rozbiorów, wtedy mówi się o "rozbiorach Polski" (ze swoistą mroczną satysfakcją...).
Gdy omawia się dobre prawo, dobry obyczaj, kulturę, sukcesy wojenne - to już podkreśla się, że to "nasze wspólne dziedzictwo", bo przecież to "nasza Rzeczpospolita", i: w żadnym wypadku nie można mówić Rzeczpospolita Polska, bo to nasza wspólna Rzeczpospolita, przy czym umniejsza się lub zgoła pomija polską inicjatywę, polski wysiłek i wkład.
I tak dalej, i tak dalej...

Przedłużać tego nie ma sensu, bo literatura jest obfita. Naukowa, popularna i beletrystyczna. Uzupełniana wykładami internetowymi zarówno w j. polskim, jak i sporo w ukraińskim i rosyjskim, a także białoruskim. Jest tego dużo. Ale:
Niestety, u wschodnich sąsiadów pokutuje stronniczość i wszechobecna kalka imperialnej rosyjskiej i sowieckiej propagandy. Nierzadko jest tam spora dawka kłamstwa i wrogości.
Niemniej, bywają autorzy (bardzo niewielu, ale są) próbujący zdobyć się na bezstronność i mówić o faktach - warto ich wyławiać i czytać/słuchać.

_________________
- Krystyna


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 mar 2022, 16:36 
Offline

Dołączył(a): 22 lut 2022, 14:05
Posty: 252
Dyskusja faktycznie może się ciągnąć w nieskończoność. Tym bardziej, że dryfuje od całościowej oceny systemu feudalnego w Europie, po bardzo konkretne zagadnienia dotyczące poszczególnych ziem.

Szlachta miała obowiązek obronny, nikt chyba tego tu nie negował. Co nie oznacza, że szlachta miała przede wszystkim obowiązki. "Własne środki" rycerza, z których finansował zbroję, oręż, konie i tabor pochodziły z przymusowej pracy chłopów. No i owszem, na wojnie można było stracić zdrowie i życie. Ale można było też zdobyć łupy, zyskać splendor i awans. Jak to się teraz mówi: high risk/high gain. Tymczasem kmiecie byli przywiązani do ziemi i raczej mało ich obchodziło kto jest ich panem i w jakim państwie żyją (o ile nie wiązały się z tym dodatkowe obciążenia).

Nie twierdziłem też nigdzie, że polonizowanie się ruskiej szlachty to „wina Polaków” (w ogóle jestem jak najdalszy od kategorii „winy” w tym kontekście). Natomiast efekt tego zjawiska był wiadomy: szlachta i chłopi na ziemiach ruskich mówili innym językiem i wyznawali inną wiarę, co zdecydowanie ułatwiało wytwarzanie poczucia odrębności (i domniemania wyższości kultury szlacheckiej). W Wielkopolsce język i wyznanie było to samo, tam do podziału na "panów i chamów" musiał wystarczyć fantazmat sarmatyzmu.

I wreszcie:
Krystyna z Kujaw napisał(a):
Rzeczpospolita. Jak ją na ogół postrzegają ostatnio nasi obecni wschodni sąsiedzi

Czy "nasi obecni wschodni sąsiedzi" odnosi się do Ukraińców? Jeżeli tak, to ten fragment wypowiedzi uznać mogę jedynie za potwierdzenie ciągłego pokutowania dawnych stereotypów, w dużej mierze niestety wpisujących się w narrację kolonializmu. Po pierwsze - co prawda w czasach pierwszej Rzeczpospolitej czasem używano nazwy Republica Polona, częściej mówiło się jednak o „Rzeczpospolitej obojga narodów Polskiego i Litewskiego”. Przez pewien czas istniała nawet inkluzywna idea Rzeczpospolitej Trojga Narodów. Może jednak dzisiaj warto ostrożniej formułować nazwę kraju, w którym jedynie dla 40% mieszkańców język polski był mową ojczystą? Po drugie - „polska inicjatywa, polski wysiłek i wkład” brzmi zupełnie jak kulturotwórcza rola Polski, która „ubogaciła” Litwę i Ruś - krótko mówiąc „dziką czerń”. To znany wszystkim język i nie przywołuje dobrych skojarzeń.

Na koniec chciałbym wyraźnie zaznaczyć: nigdzie nie twierdziłem, że feudalizm wymyślono w Polsce. Pańszczyzna to też nie jest polski wynalazek. Także wojny chłopskie nie zaczęły się w Polsce (o ile mi wiadomo, pierwsze bunty w Europie Zachodniej wybuchały już pod koniec średniowiecza). Problemem nie jest przecież w żadnym wypadku wyjątkowość tych zjawisk w Polsce. Problemem jest utrzymywanie przestarzałej gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej w połączeniu ze słabą władzą centralną, napędzane dodatkowo fantomem sarmatyzmu. Skutkiem było zapóźnienie i upadek Rzeczpospolitej (a także innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej), na której terenach pańszczyzna pokutowała jeszcze po rozbiorach, ostatecznie zniesiona w Królestwie Polskim w 1864. A obronę pańszczyzny w kraju, w którym jeszcze nieco ponad 150 lat temu przodkowie wielu z nas musieli ją odpracowywać, traktuję jako swoiste kuriozum.

_________________

- Kamil


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 mar 2022, 18:00 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 08 lip 2013, 23:08
Posty: 1200
No, cóż. Wpis kuriozalny, zaiste.
Jaka jest zaś treść mojego powyżej - widać, druk jest czytelny.
Z mojej strony EOT.


PT Forumowiczom pozostawię tylko do ew. rozważenia pytanie:
czy obecnie, tu i teraz, mamy do czynienia ze zjawiskiem pańszczyzny?

_________________
- Krystyna


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 mar 2022, 22:16 
Offline

Dołączył(a): 21 lis 2017, 09:12
Posty: 271
Pani Krystyno z Kujaw.

Kiedyś obiecałem sobie, zresztą zakomunikowałem to publicznie, iż nie będę z panią dyskutował. Stało się to po opublikowaniu przez panią zadziwiającego wykładu, w którym prelegent wypowiadał się na temat zgnilizny zachodniego społeczeństwa. Tak teraz się zastanawiam czy nie była to czasem wroga propaganda, o której pani powyżej wspomniała.

Parokrotnie pani odniosła się jednak do moich wypowiedzi więc tym razem nie zamilczę.
Z tego co pani napisała jasno wynika, że książek o których ja pisałem pani nie czytała. Na przykład zarzuca pani prof. J. Deresiewiczowi, iż zajął się wyłącznie Wielkopolską pomijając inne regiony, kraje sąsiednie i generalnie resztę świata. Otóż odniósł się (tylko odniósł się) on do innych regionów kraju i krajów sąsiednich. Co do reszty świata to rozumiem pani zarzut, że wszyscy historycy powinni pisać wyłącznie monografie obejmujące dzieje całego świata. Oczywiście tych "niedoskonałych" książek czytać nikt nie musi ale czy od razu trzeba się na ich temat wypowiadać ?

Gdyby jednak przeczytała pani cztery prezentowane przeze mnie książki dotyczące pańszczyzny (te wydane w ostatnich 2 latach) to pewnie nie stworzyłaby pani eposu o wychowaniu i cnotach rycerskich. Tak się bowiem składa, iż autorzy ci zajmowali się ewolucją obowiązku pańszczyźnianego po roku 1520, tj. po zmianie prawa w tym zakresie przez króla Zygmunta Starego (wiadoma sprawa, autorzy ci doskonali nie są). O sytuacji chłopów we wcześniejszym okresie wyrażali się pozytywnie lub neutralnie. Dodam, iż nie wszystkie z tych 4 pozycji napisane zostały przez historyków i nie wszystkie są opracowaniami ściśle historycznymi (o czym wspominałem).

Gdyby jednak zestawić obowiązki chłopów pańszczyźnianych i obowiązki właścicieli ziemskich po roku 1520 r. to wygląda to tak. Chłopi przed 1520 za dzierżawę 1 łanu pracowali 1 dzień na dobrach dworskich lub płacili czynsz w gotówce. Po zmianie prawa w 1520 r. stopniowo zwiększała się stopa zobowiązań w zakresie czasu pracy do dni wielu w XVIII wieku - czasem 4, czasem 6 a czasem tygodnia brakowało. Zwiększono również wielkość danin w naturze i świadczeń dodatkowych. Jak ta sytuacja wyglądała w tym czasie po stronie zobowiązań szlachty ? Obowiązek pospolitego ruszenia istniał cały czas. Jednakże od czasu wojny trzynastoletniej jego wartość bojowa ustawicznie malała. Całkiem sporą część ofiar w służbie kraju i króla stanowiły wzajemnie stratowani w czasie panicznych ucieczek z pola walki czy przegrani w czasie burd towarzyszących debatom zmobilizowanej szlachty.

Podsumowując: w XVIII wieku chłopi musieli pracować mniej więcej cały tydzień za dzierżawę 1 łanu a ile razy w tym czasie szlachta musiała stawać na wojnie ? Proszę podać jakieś przykłady, najlepiej siedmiokrotnie zwiększające tej obowiązek. Dodam, iż akurat Wielkopolskę w tym czasie łupiono wielokrotnie, w tym i wojska polskiego króla walczącego w jego prywatnej wojnie.

Przytaczani przeze mnie autorzy poza opisem zwiększania miary pańszczyzny zajmują się też innym, temu towarzyszącym problemem. Na upodleniu chłopów.

Pozdrawiam i (mimo wszystko) zachęcam do lektury - Leszek Wojciechowski.

_________________
@margallus
Poszukiwani:
Roch Chudzyński (Chudziński) - Elżbieta Pruska
Casimirus Kotecki - Marianna
Antoni Mokrzycki - Teresa (Pstrokońska ?)
Józef Piotrowski - Magdalena (XVIII/XIX w.)
Bartłomiej Piotrowski - Marianna Chudzyńska (ślub).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 mar 2022, 23:22 
Offline

Dołączył(a): 22 lut 2022, 14:05
Posty: 252
@Leszek Wojciechowski

Ponieważ nie czytałem wszystkich książek do których się Pan odnosi - czy mógłby Pan streścić pokrótce co jest w nich o pańszczyźnie i zobowiązaniach już po rozbiorach, w XIX wieku? Interesuje mnie przede wszystkim jak gospodarka folwarczno-pańszczyźniana funkcjonowała na ziemiach byłej I Rzeczpospolitej już po jej upadku. Czy np. w Austrii była ograniczona terytorialnie do byłych ziem polskich i polskich właścicieli ziemskich? Ciekawe byłoby też przedstawienie procesów, które doprowadziły do rabacji galicyjskiej i przyspieszyły w konsekwencji zniesienie pańszczyzny (w opinii wymienionych autorów).

A przy okazji: czy czytał Pan książkę "Zniewolona Rosja. Historia poddaństwa" Borysa Kierżencewa? Zastanawiam się, czy warto kupić.

_________________

- Kamil


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 09 mar 2022, 16:01 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 04 lis 2016, 21:04
Posty: 689
Szlachcic gwałcił chłopki i uważał, że wyświadcza im przysługę. Bo "poprawia ich rasę"

I Rzeczpospolitą nazywano "despocją najgorszego rodzaju", czyli taką, w której zamiast jednego tyrana władzę dzierżyły tysiące tyranów, każdy z prawem znęcania się nad mieszkańcami własnego, szlacheckiego państewka. Ten ustrój zdumiewał nie tylko Zachód, ale nawet Moskwę.

Książka Kamila Janickiego "Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa" to kolejna po "Ludowej historii Polski" Adama Leszczyńskiego, "Chamstwie" Kacpra Pobłockiego czy "Bękartach pańszczyzny" Michała Rauszera pozycja, w której autor rozprawia się z mitem "wsi spokojnej, wsi wesołej".

W diagnozie Janicki jest bezwzględny, a w pracy na źródłach - rzetelny. Przyglądamy się polskiej wsi m.in. oczami obcokrajowców, którzy przemierzali ziemie Rzeczpospolitej. Ze zdumieniem opisywali nędzę i upodlenie i zezwierzęcenie pańszczyźnianych chłopów. Przemoc, tortury, gwałty były codziennością, a wyjątkowo brutalne sposoby dręczenia chłopów nazywano 'polskim biciem'.

Poniżej zamieszczamy fragment książki "Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa".
PRAWO BATA. PRZEMOC I KARA NA WSI PAŃSZCZYŹNIANEJ
Anzelm Gostomski twierdził, że istnieją dwie podstawy dobrze zorganizowanego folwarku. Pańszczyzna i szubienica — wymieniał. Lista powinna być jednak dłuższa. Zarówno z wywodów XVI-wiecznego ziemianina, jak i z setek innych źródeł jasno wynika, że fundamenty nieludzkiego systemu były przynajmniej cztery. Poza pańszczyzną i szubienicą także kij oraz gąsior. Bo karność chłopów i darmową robotę przez kilkanaście godzin na dobę wymuszano nie groźbą egzekucji, ale przede wszystkim — codzienną, powszechną przemocą.
Adam Bohdanowicz, białoruski etnograf, potomek rodziny chłopskiej z dawnych Kresów Rzeczpospolitej, pisał w XIX wieku, że hojnie egzekwowane prawo do karania stanowiło „duchowy cement gospodarki pańszczyźnianej". Każdy wieśniak stale spodziewał się razów za choćby najdrobniejsze przewinienie lub z samego tylko kaprysu ekonoma, zarządcy albo szlachcica. „Niedokładnie zorał, zabronował, mało zrobił, wysoko żęła, małe snopy wiązała" — wyliczał codzienne „występki" Bohdanowicz. Za każdy groziła chłosta, zwykle 20 uderzeń. „W wyjątkowych wypadkach sprawa dochodziła do 200 kijów i więcej, bili do utraty przytomności" — dopowiadał autor.
Podobne relacje to standard w chłopskich pamiętnikach z epoki znoszenia pańszczyzny: a więc z pierwszego okresu w dziejach, gdy kmieć na ziemiach opanowanej przez zaborców Polski mógł publicznie opowiadać o swej krzywdzie bez strachu przed zemstą pana. Jan Słomka z Dzikowa pod Tarnowem pisał: „Bili w polu i w domu za lada bagatelę tak, że tego, co od starszych ludzi słyszałem, opisać nawet nie można i jest wprost nie do uwierzenia, jak się nad ludem pastwili". Kazimierz Deczyński spod Sieradza w głośnym Żywocie chłopa polskiego z 1838 roku notował z kolei:

„Nie mogłem tego nigdy zapomnieć, jak często powracającego ze dworu od pana widziałem mego ojca mającego wyrwane długie włosy z głowy, podbite oczy, nie rachując kułaków w boki, pięścią lub nogą odebranych". Zachowała się też przyśpiewka Jana Raka z Husowa, w której ten wracał do traumatycznych wspomnień z dzieciństwa. „O biłże, bił, bestyja" — pisał o dworskim urzędniku. — „A chociaż byłem mały, włosy mi dębem stały i nogi od strachu drżały". Ten utwór, podobnie, powstał w początkach XIX stulecia. Wcześniej by nie mógł. Historyk wyzysku chłopstwa, profesor Stanisław Czernik, przebadał łącznie 20 tysięcy wiejskich piosenek doby nowożytnej. Tylko jeden raz spotkał się w tych utworach ze wzmianką o pańszczyźnie. Zresztą w „niewinnym", jak stwierdził, refrenie weselnym. „Pieśń [chłopska] była skrępowana jak ludzie" — komentował. Trudno się dziwić. Chłopi śpiewali przecież w polu, przy pracy. A więc: pod okiem pana i w ciągłym strachu przed jego gniewem. W czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów skargi na przemoc trafiały co najwyżej do suplik zanoszonych przed sądy królewskie, do sejmu lub przed oblicze właścicieli majątków. Przykładowo w roku 1789 zdesperowani kmiecie ze starostwa młodzieszyńskiego na Mazowszu pisali: „Nie okazuje się nam żadnych względów, jakie stworzeniom boskim przysługują. Innych słów nie słyszymy, jak tylko: »bij te bestie«. I biją bez pomiarkowania, a nawet bez najmniejszej przyczyny". Poza tym o maltretowaniu chłopów wspominano w lamentach (spisywanych raczej w ich imieniu niż przez nich), w traktatach kościelnych komentatorów, w nielicznych uwagach szlachciców nad wyzyskiem. I w instruktażach, wprost zalecających okrucieństwa. Nie były to teksty pokrzywdzonych. Ale sama ich liczba potwierdza, że bicie przez stulecia stanowiło najbardziej trwały aspekt egzystencji zwyczajnych Polaków. Już Mikołaj Rej w swoim Zwierciadle z lat 60. XVI wieku wspominał, że chłopi wezwani na robotę i niezdolni przyprowadzić „wołku albo konika" często płaczą ze strachu, że wściekły pan będzie ich „bić albo mordować". Marcin Bielski w tym samym czasie pisał o urzędnikach dworskich, którzy „piorą" kmieci „z lada przyczyny". W kolejnym stuleciu Krzysztof Opaliński wspominał zarządców, co „biją do umoru, gnoją, rózgami siec każą". A także takich, którzy okładają bez litości, „niczym dzieci w szkole", nawet „sędziwych i poczciwych starców". Autor Robaka sumienia złego podobnie wzmiankował opresje „bitych i katowanych" kmieci, których nie dałoby się uczciwie porównać nawet z krzywdami ponoszonymi w dawnych czasach „od pogan".
Przed przemocą nie istniała żadna droga obrony. Gdy chłop próbował skarżyć się na brutalnego zarządcę szlachcicowi, często i od niego „dostawał po grzbiecie", rzekomo dlatego, iż kłamał.

„Nie dość, że człowiek urobi się w pocie, okłada go włodarz kijem na robocie" — podsumowano gorzko w jednym z XVII-wiecznych lamentów. Także sądy referendarskie (otwarte tylko dla mieszkańców królewszczyzn) nagminnie zbywały skargi na przemoc, zarzucając kmieciom zmyślenia i wyolbrzymienia. Nieliczni chłopi, którzy odważali się mówić o poniesionych krzywdach, następnie byli karani przez urzędników ze zdwojoną siłą. Wybór drogi sądowej nic im nie dawał. Ale przynajmniej pozwala przytoczyć dzisiaj niektóre z ich pretensji. Wiadomo o wieśniaku ze starostwa łukowskiego, którego reprezentant dworu „na twarzy sromotnie zranił i okaleczył, obuchem po ciele bił, nogami i kolanami o ziemię uderzywszy, deptał i łamał". Wiadomo też o losie kmieci ze starostwa czerskiego, których bezwzględny dzierżawca „za szyję w powrozie do domu wodził, tam bił ich i kaleczył", a gdy pracowali w polu, wysyłał oficjalistę, by stał nad nimi „z gołą szablą". Zachowała się również skarga z innego majątku, gdzie podstarości wzywał chłopów pojedynczo do dworu, bił ich grubym sznurem, a następnie wypuszczał ze słowami: „I takie dla was chłopi prawo!". Szczególnie dramatyczną skargę pozostawił Jędrzej Skorupa z Gumnisk na Podkarpaciu. „Przychodzę [do dworu], a mnie pan [dzierżawca] Grotkowski w pysk, za łeb wziął" — relacjonował karę za to, że dał się okraść, gdy posłano go na targ z wieprzami. — „Aż [wreszcie] dał mi w gębę tak ciężko, że mi się uchem krew puściła, a potem począł mnie potężnie zbijać". Na przemocy wobec gospodarza się nie skończyło. Pan zarekwirował chłopu całe bydło, a gdy żona rannego Skorupy poszła błagać o zwrot byków i krów, także ją stłuczono tak mocno, że przez kilka dni dochodziła do siebie. O srogości kar często pisali przybysze z zagranicy. Nie dziwił ich sam fakt używania kijów i batogów. Ale już zajadłość szlachty w wymierzaniu razów wprost nie mieściła im się w głowach. Ślązak Johann Joseph Kausch notował pod koniec XVIII stulecia: „Kańczug [skórzany bicz] to jedyny sposób rządzenia tymi ludźmi. Nie szafuje się nim nigdzie tak surowo — nie, to wyrażenie za słabe — tak barbarzyńsko, jak w Królestwie Polskim. Dwadzieścia razów kańczuga jest karą straszną, ale w Polsce wymierza się i sto, i więcej batów za najmniejszą drobnostkę". Francuz Hubert Vautrin pisał w podobnym czasie, że chłopi nad Wisłą od tak dawna są okrutnie bici, że stracili już nawet naturalne, wręcz zwierzęce reakcje.
„Tylko przejmujący ból zdoła mu wydrzeć krzyk z gardła i jest zarazem jedynym bodźcem, któremu ten ulega" — przedstawiał sytuację typowego wieśniaka. — „Wszelako i ból nie budzi w nim naturalnego odruchu, właściwego nawet gadom, które się naprężają ze wszystkich sił przeciw miażdżącej stopie. Chłopu ani przez myśl nie przejdzie, by uciec od bicia".

Z zaskoczeniem notowano też wysoki poziom satysfakcji panów z dręczenia poddanych. Na kartach „Monitora Warszawskiego" można spotkać się z ostrą krytyką „ciemiężenia niewolników poprzez wymyślne bicie". Ale to obcokrajowiec, przybyły z Fryzji Ulrich von Werdum, określił wyrafinowane tortury mianem bicia „polskim sposobem". Niedługo po potopie miał się im oddawać kasztelan krakowski Stanisław Warszycki: Kazał chłopów kłaść na brzuch na ziemię i bić ich niemiłosiernie patykami grubymi jak ręka po gołym ciele. Stawał przy tym zawsze dla przyjemności tuż obok, licząc baty, na które ich skazał. Kiedy zaś liczba zbliżała się już prawie do końca, udawał, jakoby się w liczbie omylił, kazał więc na nowo od początku zaczynać i tym sposobem bił czasami ludzi niemal na śmierć. Przy tym jeszcze szydził z nich, napominając stojących naokoło, aby mu pomogli prosić Pana Boga za tymi biednymi ludźmi, aby im dał cierpliwość do stałego wytrzymania kary, równie dobrze obmyślanej jak koniecznie potrzebnej, aby ich poprawić. Takie i podobne sprawki wyprawia podobno dla zabawy codzienne.
„Co szlachcic, to tyran". Bicie polskim sposobem
Właściciele folwarków uważali przemoc za konieczne i w pełni racjonalne narzędzie nadzoru. Należało karać tak brutalnie i często, by budzić w chłopach stałą trwogę, wyrabiać nawyk ślepego posłuszeństwa, zagłuszać wszelkie myśli o przeciwstawianiu się wyzyskowi.

Wiele konkretnych zaleceń formułował Anzelm Gostomski. Na kartach Ekonomii albo gospodarstwa ziemiańskiego podkreślał, że każdy kmieć czy sługa ma obowiązek usłuchać dowolnego nakazu pana za pierwszym razem. Bez ponagleń, a tym bardziej — bez powtarzania wytycznych. Agronom oczekiwał, że słowo szlachcica bądź jego reprezentanta będzie dla wieśniaka jak najcenniejszy skarb, trzymany „pod kłódką w skrzyni". Kto tę świętość naruszył, miał być karany. Im zarządzenie było ważniejsze — tym surowiej. „Jeśli nie posłucha, dom mu zamknąć" — pisał Gostomski. — „Jeśli nie wyjdzie [do pracy], chłostę — cztery plagi po gołym ciele i znowu odrabiać kazać".

Plagi, uderzenia, były ulubionym środkiem dyscyplinarnym Gostomskiego. Podkreślał, że chłostę należy wymierzać tak, by chłop „dobrze ją pamiętał". Wiedział jednak, że nawet do strasznego bicia człowiek jest w stanie przywyknąć, zobojętnieć na nie. Jeśli poddany nie wyrażał woli poprawy, agronom podsuwał czytelnikom środki bardziej pomysłowe. Pan mógł na przykład „w największy mróz", a najlepiej w samo Boże Narodzenie, zrobić kmieciowi „dziurę taką" w ścianie, by nie był w stanie dłużej mieszkać w swej chacie i musiał wraz z całą rodziną „u sąsiada na lato czekać". Poza tym w grę wchodziło „branie na łańcuch". Gostomski nie pisał o nim wiele, ale różne formy unieruchamiania stanowiły na polskiej wsi drugą najchętniej stosowaną karę, zaraz po okładaniu lagą bądź powrozem. W niemal każdej z dziesiątek tysięcy osad pańszczyźnianych w Rzeczpospolitej stały gąsior, kuna lub inne narzędzia, w które zakuwano nogi, ręce, a często też głowy chłopów. Był to, jak stwierdził w 1694 roku „przewielebny ojciec przeor" krakowskich dominikanów Kazimierz Napolski, „pospolity zwyczaj koronny", ponoć konieczny dla dyscyplinowania „złych i swawolnych" poddanych. Jeśli wieś z jakichś względów jednak nie miała własnego aparatu katuszy, panowie często zmuszali samych poddanych do jego budowy. Na przykład w osadzie Mogiła wydano w 1756 roku nakaz, by „gromada jak najprędzej złożyła się na gąsior, który wystawiony ma być na ludzi sprzecznych i niekarnych".

Nieszczęśnik skazany na karę gąsiora musiał cierpieć w nienaturalnie zgiętej pozycji albo na czworakach. Był też narażony na deszcz, chłód, upalne słońce. Poza tym, stojąc lub siedząc w kłodzie, nie mógł zajmować się gospodarstwem, karmić zwierząt, uprawiać zagonów przydzielonej sobie ziemi. Jakub Kazimierz Haur za uczynienie szkód w polu bądź na łące, ale też za inne przejawy „niepilności", ordynował dwie godziny w gąsiorze. Często jednak chłopów zakuwano na dłużej. W dobrach strzeszyckich w południowej Małopolsce komornika, który nie stawił się na wezwanie do dworu, czekało „plag piętnaście" oraz cały dzień siedzenia w gąsiorze nie był karą wyjątkową, rzadką. Chłopi trafiali do niego nagminnie — za każdy akt nieposłuszeństwa, zbyt swobodny komentarz rzucony w karczmie, za powolną pracę albo jakąkolwiek zaległość. Kara nie była zwykle natychmiastowa. Na folwarcznym polu zarządcy smagali niewolników pańszczyźnianych po plecach, głowach i nogach. Tak, by bolało, ale też — by chłop nie przerywał pracy. Dopiero gdy nadchodziła niedziela albo dzień wolny od robót na rzecz dworu, chłop trafiał do gąsiora za wszelkie faktyczne lub wyobrażone winy z minionego tygodnia. Zakucie opóźniano bardziej tylko wtedy, gdy zbyt wiele było innych ofiar czekających na karę. Wiejski gąsior niemal nigdy nie stał bowiem pusty, nieużywany. „Przyjdzie powszedni dzień: robić do dwora. Przyjdzie dzień święty, siedzieć do gąsiora" — opisywał typowy cykl życia ludu autor Lamentu chłopskiego na pany z pierwszej połowy XVII stulecia. Co ważne: siedzieć należało z pokorą, w ciszy, w potwornej nudzie, której w żaden sposób nie pozwalano uśmierzyć. „Wymówisz tam, stojąc, coś głupie, zaraz powrozem weźmiesz po biskupie" — ostrzegano. Autor słów pisał o biskupie, by uniknąć wulgarnego słowa „dupa". Chodziło mu w każdym razie o bicie po tyłku.

Podobną serię cierpień zreferował także Sebastian Sternacki, autor Worka Judaszów z przełomu XVI i XVII wieku. „Kmiotaszek ubogi, idący do dwora, robi sobą i bydłem aż do wieczora" — pisał. — „Karmi się ustawicznie biedą i kłopotem, cierpi kuny, biskupy, korbacze, gąsiory". Wacław Potocki też przyznawał, że „nieszczęśliwy poddany", który nie miał na pobory, podatki, potem był zmuszony „wycierać gąsiory". Tak samo karano za zwłokę przy zapłacie czynszu, danin, kredytów. „Wół w niedzielę ma spokój od jarzma, od pługu" — komentował szlachcic-fraszkopisarz. Ale chłop spokoju nie miał, bo siedział w kunie bądź gąsiorze. Potem zaś i tak był zmuszony płacić. Podczas pracy natomiast „wyciągał szyję ze skóry obdartą". Narzędzia kar pozostawiały przecież bolesne i często utrudniające harówkę ślady na ciele.

Unieruchamianie niewolników, tak jak ich okrutne okładanie kijem, uchodziło w oczach obcokrajowców za kolejny lokalny fenomen. Jeszcze jeden aspekt „bicia polskim sposobem". I dodatkowy argument z długiej listy dowodzącej, że nad Wisłą chłopi są traktowani nie lepiej od zwierząt. „[Widziałem, jak wieśniak], nie wiem za jaką zbrodnię, leżał na śniegu przykuty za szyję tuż przy ziemi do pala" — pisał Ulrich von Werdum. I skwitował krótko: leżał „jak pies". Wnikliwy badacz obyczajów polskiej wsi, profesor Jan Bystroń, wyjaśniał, że szlachcice czuli się nawet nie uprawnieni, ale wręcz zobowiązani używać kija i gąsiora, bo przecież wszelka perswazja była „nieskuteczna wobec ludzi, którym odmawiano samodzielności myślowej". Panowie tłumaczyli sobie, że w rozsądny sposób uspokajają „głupich, chytrych, nieszczerych, krnąbrnych" chłopków. Byli wręcz dumni z tego, że wywiązują się z obowiązku trzymania w ryzach narowistych poddanych. Od przemocy rzekomo racjonalnej do skrajnie wynaturzonego sadyzmu droga była jednak bardzo krótka. Zwłaszcza w rzeczywistości wyzutej z jakichkolwiek formalnych ograniczeń. „Mówią okrutnicy: mój to poddany, wolno mi czynić z nim, co chcę" — komentował jeden z XVII-wiecznych kaznodziejów. Efektem była, jak pisze profesor Piotr Kimla w swoim omówieniu pamiętników Huberta Vautrina, „despocja najgorszego rodzaju": taka, w której zamiast jednego tyrana i niegodziwca władzę dzierżyły tysiące tyranów, każdy z prawem znęcania się nad mieszkańcami własnego, szlacheckiego państewka.

Taki ustrój dziwił przybyszów z Zachodu, ale nie tylko. Podobno budził opór nawet u moskiewskich bojarów, nawykłych przecież, że carowie rządzą nimi brutalnie, samowładczo. Szymon Starowolski opowiadał na kartach swojej Reformacji obyczajów polskich o tym, jak wschodnie elity zareagowały w pierwszej połowie XVII stulecia na propozycję związania Rzeczpospolitej i Rosji unią. „Nie chcemy, panie biskupie, waszej wolności, darujcie ją sobie" — miał usłyszeć kanclerz koronny Jakub Zadzik — „bo u nas jeden tylko car naszymi majętnościami dysponuje, a u was co bojar, to tyran". Słowa moskiewskich panów zadomowiły się w polskiej literaturze, ale jednak w innej formie. Piewcy sukcesów szlacheckiej republiki i przymiotów sarmatyzmu chętnie przytaczają wariant, według którego bojarzy, niezdolni do samodzielnej myśli i jakiegokolwiek nieposłuszeństwa wobec tronu, odparli: „wasza wolność wam dobra, a nam nasza niewola". Bo przecież tylko taki respons mieści się w tradycyjnych wyobrażeniach o przedrozbiorowej Polsce.
„Wywróciłem ją, dałem w pysk". Przemoc fizyczna i seksualna wobec chłopek
Nie brakuje przykładów przemocy szlacheckiej, która nie miała nawet pozoru uzasadnienia. Szczególnie uderzają historie nieludzkiego znęcania się nad kobietami. Chłopki były narażone na bicie w równym, jeśli nie większym stopniu co chłopi. Mogło się zdarzyć, że ten czy inny urzędnik zawahał się, nim wymierzył cios roślejszemu od siebie wyrobnikowi. Doprowadzony do skrajności gospodarz mógł oddać. Nie obawiano się jednak, że ciosem na cios odpowie jego żona lub córka.

„Patrz, jak ją katuje, za głowę się wzięła nieboga. Przez łeb ją ciął, krwią się zalała" — opisywał Szymon Szymonowic przemoc wobec chorej, osłabionej kobiety niemogącej nadążyć za tempem pracy podczas żniw. Nadzorca bił, bo podobno nieszczęśniczka „coś mu rzekła". Innego argumentu nie potrzebował. XVII-wieczny poeta wyciągnął na wierzch także — niewątpliwie nagminne — przypadki werbalnego molestowania chłopek. Cytował starostę wołającego do harującej pod groźbą bata kobiety: Pożynaj, nie postawaj! Ty byś wolała innego bicza zażyć, tylko byś igrała. Zażywaj teraz tego! Bardzo ci widzę wesoło!

Od słownych ataków i insynuacji urzędnicy dworscy często przechodzili do czynów. Szymonowic opowiadał, że pragnące pohamować wściekłość nadzorcy chłopki same, w desperacji, oferowały mu „upominki" w formie „pięknej panny albo wdowy krasnej". Profesor Bystroń pisał z kolei o tym, jak szlachcice wybierali sobie kmiece córki, by je napastować i wykorzystywać seksualnie. „Pan miał prawo wzywać poddanych na służbę" — stwierdził. — „Korzystano z tego dość bezwzględnie w stosunku do przystojnych dziewcząt, które pod pozorem służby zabierano do dworu". Nie brakuje też źródeł, wedle których dziedzice w ogóle nie dbali o wrażenie. O to, by wydawało się, że kobiety dobrowolnie zachodzą do ich łożnicy, a nie są gwałcone. Przybysz z Francji, Gaspard de Tende, pisał w połowie XVII stulecia, że zwłaszcza młodzi polscy szlachcice „łatwo dają się porwać szałowi brutalnej pasji", w której „uwodzą kobiety i dziewczęta, nieśmiejące stawić najmniejszego oporu". „Zjawisko to uważają chłopi za tak nagminne" — komentował — „że córki ich znajdują mężów, nawet gdy przeszły już przez ręce szlachcica". Anonimowy podróżnik z Niemiec, autor relacji wydanej w latach 80. XVIII wieku, pisał nawet dosadniej o polskim szlachcicu, który „był tak brutalny, że podczas wiosennych zasiewów wybierał sobie dziewki, na które miał ochotę, po czym na oczach wszystkich rzucał je na sterty orzechów i zaspokajał z nimi żądzę".

„Szlachcic chłopu swemu żonę weźmie, dziewkę zelży, nie pozwie go nikt o to" — kwitował już za czasów Zygmunta III Wazy krakowski lekarz i filozof Sebastian Petrycy. Zaznaczył przy okazji, że także chłopki królewskie miały tylko wyimaginowaną ochronę. O gwałt, do którego doszło w dobrach monarszych, dało się wytoczyć proces, ale sprawiedliwość „albo była nierychła, albo nigdy nie następowała". W praktyce tylko to drugie. Historyk Bohdan Baranowski słusznie komentuje, że chłopki były wobec szlachciców niemal zupełnie bezbronne. Autor Robaka sumienia złego przypominał wprawdzie kazimierzowskie statuty, w myśl których kmieć, któremu „pan córkę lub żonę zgwałcił", miał prawo wraz z całą rodziną opuścić wieś, ale w wieku XVII regulacje te stanowiły już tylko historyczną ciekawostkę. Dla wieśniaczek nie było ani ratunku, ani legalnej drogi ucieczki przed oprawcą. Postępowania sądowe prowadzono co najwyżej w przypadkach, gdy człowiek nobilitowany zgwałcił cudzą poddankę. I zasądzano w nich odszkodowania… dla szlachcica, którego „własność" została nadwyrężona. W jednym z procesów, prowadzonym w 1703 roku, sprawca, szlachcic Karol Cielecki spod Pyzdr w Wielkopolsce, szczerze zeznał: Sadowa to była, Stalonczanka. Wywróciłem ją, dałem jej w pysk, ale jej nic nie zrobiłem, bo nie chciała dać. Inna zaś w gościńcu [karczmie] jego mości pana Borkowskiego, to prawda, tą żem zgwałcił. Broniła się zrazu. Jam ją na gnój [za stajnią] wywrócił, parobek na to patrzył.

Powiadomienie własnego pana o krzywdzie poniesionej od jego reprezentantów groziło karą fizyczną albo — wyśmianiem. Francuz Hubert Vautrin przytoczył charakterystyczną historię dotyczącą senatora Jerzego Dominika Lubomirskiego. Kiedy chłop poskarżył się magnatowi, że urzędnik folwarczny zabrał mu żonę, wezwany winowajca odparł, że zrobił to, bo wcześniej sam Lubomirski wykorzystał jego własną połowicę. Dostojnik wybuchł śmiechem i stwierdził: „wobec tego wybaczmy sobie nawzajem". A chłopu powiedział, by dla uczciwości sam spróbował porwać i zgwałcić jakąś kobietę.

Polskie wieśniaczki, właściwie bez wyjątku niepiśmienne, nie pozostawiły po sobie świadectw literackich. Nie pozwalano im też osobiście stawać przed obliczem sądów. O tym, co je spotykało, pisali więc tylko mężczyźni. Znana jest na przykład ludowa przyśpiewka kończąca się słowami: „oj miałem kochaneczkę, pan mi ją popsował [popsuł]". I brzmiąca tak, jakby największą ofiarą gwałtu nie była chłopka, ale jej narzeczony, mąż albo wiejski kochanek. Także w powieści Seweryna Goszczyńskiego Zamek kaniowski z początku XIX stulecia przemoc seksualna wobec wiejskich kobiet jest opisywana tak, jakby stanowiła w pierwszej kolejności krzywdę mężczyzn. Bohater utworu wzywa do walki chłopów, „których żony podobały się panu, których najmilsza córka została pogwałcona, których pozbawiono lubej narzeczonej". Sami szlachcice nie tylko nie poczuwali się do odpowiedzialności, ale wręcz sądzili, że wyświadczają molestowanym kobietom przysługę. Można się spotkać z komentarzami, w myśl których wymuszony związek szlachcica z poddanką „poprawiał jej rasę", czynił ją w większym stopniu człowiekiem. Tak było w każdym razie do czasu, aż pojawiły się nieślubne dzieci. Zachowała się też bowiem zupełnie bezwzględna uwaga Wacława Potockiego, który o synach czy córkach urodzonych przez chłopki szlachcicom pisał, że to kundle, kundysy. I że „lepiej zawczasu topić te szczenięta".

Kamil Janicki "Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa". Wydawnictwo Poznańskie, Poznań.

_________________
--------------------------
Pozdrawiam, Danka


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 09 mar 2022, 17:43 
Offline

Dołączył(a): 22 lut 2022, 14:05
Posty: 252
Przemoc (w tym przemoc seksualna) szlachty wobec chłopów jest oczywiście przerażająca, a dowodów na ten temat jest mnóstwo. Podam zaledwie jeden przykład, który wrył mi się w pamięć. W 1755 porucznik Piotr Myszkowski, po zwolnieniu go ze służby w prywatnym wojsku radziwiłłowskim, wraz z czterema podkomendnymi udał się do Warszawy, aby tam znaleźć odpowiednią służbę wojskową. Wyprawę Myszkowskiego opisuje szczegółowo w wydanej w 1986 roku książce "Ludzie gościńca w XVII–XVIII w." Bohdan Baranowski:


W Wiźnie wojskowi podkomendni Myszkowskiego popili sobie nieźle w miejscowej karczmie. Gdy koło północy karczmarz chciał zamykać swój lokal i zwrócił się do Myszkowskiego o zapłatę, ten rozgniewany na łyka, że śmie od szlachcica domagać się pieniędzy, rąbnął go szablą po głowie, ranił go, a następnie zabrał mu posiadane pieniądze oraz większy zapas jadła i trunków. Obawiając się widać pogoni, Myszkowski zboczył ze szlaku wiodącego do Łomży. Po drodze zajechał do gajowego mieszkającego na odludziu. Ponieważ chodziły pogłoski, że chłopów ów odkopał w borze skarb ukryty przez zbójników, Myszkowski energicznie począł się domagać wydania go, aby jakoby mógł go zawieść do Warszawy i oddać odpowiednim władzom. Ponieważ gajowy nie miał najmniejszej ochoty przyznawać się do odkopanego skarbu, z rozkazu Myszkowskiego poczęto mu pięty przypalać węglami. Tortury trwały tak długo, że nieszczęśliwy gajowy wyzionął ducha. Dopiero wówczas, po uprzednim obrabowaniu leśniczówki, Myszkowski i jego towarzysze udali się w dalszą drogę.

Omijając Łomżę nad Narwią natknęli się na cztery kąpiące się wiejskie dziewczyny. Ku szczególnej obrazie „Boskiej i ludzkiej“ pan Myszkowski nakazał nagie dziewczyny„modo tartarico“ prowadzić na arkanie pół mili w głąb lasu. Tam dokonano na nich gwałtu, a następnie zapaliwszy ognisko kazano dziewczynom nago skakać przez ogień i popisywać się tanecznymi zdolnościami. W takim właśnie momencie na polanę, na której odbywała się ta zabawa, nadjechał pewien „budnik“ z wozem pełnym beczek smoły. Rozbawieni żołnierze, przykładając szablę do szyi chłopa, starali się, co prawda bezskutecznie, zmusić go do udziału w zbiorowym gwałcie. Gdy to się nie udało, kazali „budnikowi“ rozebrać się do naga i wymazali mu genitalia smołą. Również dziewczętom wysmarowali smołą „miejsca wstydliwe“. Gdy zaś jedna z nich głośno protestowała i napluła w twarz Myszkowskiemu, została cała wykąpana w smole i przemalowana na „Etiopkę“.

(...) o pół mili dalej spotkali wiejską dziewczynę pasącą bydło, „postąpili z nią po swojej woli“, a gdy krzyczała, zatkali jej usta szmatą (...)

„Na milę od Goworowa“ niebezpieczni wojacy zajechali do samotnie stojącej karczmy. Karczmarza obrabowali ze wszystkich posiadanych pieniędzy. Przy okazji zgwałcili jego córkę. Ponieważ broniąc się, ugryzła ona jednego z żołnierzy w nos, Myszkowski kazał na jej nagi brzuch sypać rozżarzone węgle z komina.



Dodam tylko, że uważam, iż Janicki, Leszczyński, Pobłocki i Rauszer swoimi książkami wywołali bardzo potrzebną dyskusję. Nie jest natomiast tak, że temat był wcześniej znany tylko wąskiej grupie specjalistów. Pełne podobnych wstrząsających opisów książki Baranowskiego czy jego ucznia Zbigniewa Kuchowicza publikowano w PRL w wielotysięcznych nakładach. Być może wówczas jednak były to sprawy oczywiste, a dziś trzeba walczyć z mitami narosłymi przez ostatnie lata, w których na fali dekomunizacji zaczęto bezkrytycznie gloryfikować Rzeczpospolitą szlachecką. Mitami dotyczącymi nie tylko "wsi spokojnej, wsi wesołej", ale i podziwu dla męstwa szlachetnych rycerzy "wyruszających w wojennej potrzebie".

_________________

- Kamil


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 maja 2022, 19:42 
Offline

Dołączył(a): 22 lut 2022, 14:05
Posty: 252
Właśnie się zorientowałem, że skan książki Janusza Deresiewicza "Handel chłopami w dawnej Rzeczypospolitej" jest dostępny na stronach Śląskiej Biblioteki Cyfrowej:
https://www.sbc.org.pl/dlibra/publicati ... ion/466697

_________________

- Kamil


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 39 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bing [Bot] i 66 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL